Amerykański sen Laury Graves
Najjaśniejszą gwiazdą teamu USA została niewątpliwie Laura Graves, a nie – jak można się było spodziewać - Steffen Peters. Postanowiliśmy przybliżyć Wam historię tej 29-letniej zawodniczki, która w pewnym momencie porzuciła swoją dotychczasową pracę zawodową (fryzjerstwo) dla jeździectwa i jej konia o imieniu Verdades, zwanego Diddy’m.
Tegoroczne Igrzyska Olimpijskie już przyniosły kilka niespodzianek, a jedną z nich jest brązowy medal drużyny Amerykanów w ujeżdżeniu i wynik Laury Graves powyżej 80%. Choć takie były założenia trenera ekipy Roberta Dovera, o czym głośno mówił przed rozpoczęciem rozgrywek, rozwój zdarzeń dla wielu osób mógł być zaskoczeniem.
Najjaśniejszą gwiazdą teamu USA została niewątpliwie Laura Graves, a nie – jak można się było spodziewać – Steffen Peters. Postanowiliśmy przybliżyć Wam historię tej 29-letniej zawodniczki, która w pewnym momencie porzuciła swoją dotychczasową pracę zawodową (fryzjerstwo) dla jeździectwa i jej konia o imieniu Verdades, zwanego Diddy’m.
Nie od początku była to historia „wielkiej miłości”. Laura nie pochodziła z bogatej rodziny, która mogła ją sponsorować i zakupić „gotowego” konia, dlatego w jej życiu pojawił się Verdades – holenderski, bardzo jeszcze młody, bo sześciomiesięczny źrebak. Zakupiony został na podstawie filmów i – jak przyznaje zawodniczka, nie był to wybór dla kogoś, kto w przyszłości myśleć miał o międzynarodowym sporcie na najwyższym poziomie. Diddy od początku sprawiał problemy wychowawcze. Laura wspomina, że kilku dorosłych mężczyzn nie było w stanie zapakować go w wieku dziecięcym do trailera. Okazał się być hiperwrażliwy i trudny, a w ich historii zdarzyła się nawet nieudana próba sprzedaży (dziś powiedzielibyśmy: „na szczęście” potencjalny klient nie był w stanie wsiąść i w normalny sposób pojeździć na Diddy’m).
„Wszystko, co było przy nim robione, musiało być w zwolnionym tempie. Koń bał się na zapas, a jego reakcje były zawsze bardzo gwałtowne, przy czym bywał dla otoczenia bardzo niebezpieczny. Droga do tego, by uzmysłowić mu, że siodło i człowiek nie są niczym strasznym, była długa i kamienista, ale kiedy już się udało, coś pomiędzy nami kliknęło. Verdades dał mi poczucie, że w czworoboku wszystko jest łatwe. Nastąpiło to jednak dopiero wtedy, gdy zaufał mi w stu procentach”.
Jak niejednokrotnie pokazuje życie, czasem warto poczekać na rezultat i nie zniechęcać się. Praca z Diddy’m w końcu zaprocentowała i Laura w 2014 roku zajęła piąte miejsce podczas Światowych Igrzysk Jeździeckich w konkursie Grand Prix Freestyle. Zanim to jednak nastąpiło Laura musiała podjąć kilka ważnych życiowych wyborów. Trudny Verdades okazał się być koniem niezwykłym, o jakości, której Laura wcześniej w karierze jeździeckiej nie doświadczyła. Pomimo trudu, jaki trzeba było włożyć w tę relację zawodniczka zdecydowała, że warto postawić wszystko na jedną kartę i zająć się ujeżdżeniem zawodowo i na „pełen etat”. Stąd decyzja o przeprowadzce na Florydę.
Video: Laura Graves w 2014 roku podczas GP Freestyle, WEG
Osobą, która pomogła w drodze jej kariery była Debbie McDonald, była olimpijska zawodniczka (brązowy medal w Atenach), która dojrzała w niej talent i zgodziła się ją trenować. Laura otworzyła stajnię, zaczęła więcej jeździć i trenować konie. To właśnie Debbie McDonald wykonała telefon do trenera ekipy – Roberta Dovera, aby ocenił – jej zdaniem, bardzo utalentowaną parę jeździec i koń. I tak się stało. Kariera Laury nabrała barw. Wspomniany wcześniej wspaniały wynik podczas WEG nastąpił zaledwie rok od otoczenia nad nią opieki trenerskiej przez Dovera. Dziś Laura Graves jest na 10-tym miejscu w rankingu światowym i dwa dni temu wraz z resztą amerykańskiej drużyny stała na trzecim miejscu olimpijskiego podium. Dziś będziemy jej kibicować w czasie konkursu Grand Prix Freestyle w Rio.