Home»Artykuły»„Najprostsza droga do raju” – szkolenie o treningu konia ujeżdżeniowego

„Najprostsza droga do raju” – szkolenie o treningu konia ujeżdżeniowego

W ubiegłą niedzielę w stajni w Rybnicy zebrali się żądni wiedzy o ujeżdżeniu koniarze. Sędziowie I klasy – Wacław Pruchniewicz oraz Janusz Lawin – podzielili się z uczestnikami szkolenia swoją obszerną wiedzą w kwestii treningu konia ujeżdżeniowego, zarówno w teorii, jak i praktyce. Redakcja Dressage.pl również była na miejscu – postanowiliśmy po krótce opisać, czego nauczyli nas prowadzący.

2
Shares
Pinterest Google+
Konfigurator siodła - dobierzemy idealnie dopasowane dla Ciebie siodło

„Jaka jest najprostsza droga do raju? Przestać grzeszyć.” – tak w skrócie można opisać podejście wielu osób do treningu koni oraz usilne starania o wykonanie coraz trudniejszych elementów na czworoboku. Trening ujeżdżeniowy nie jest sprawą prostą, a popełniane błędy należy poprawiać jak zwykle – u źródła. Prowadzący szkolenie skrupulatnie przedstawili więc podstawy ujeżdżenia na każdym polu. Nie tylko udzielili uczestnikom wskazówek na temat dobrej prezencji w szrankach, ale wyjaśnili – krok po kroku – jak w ogóle przygotować siebie i konia do wjazdu na linię środkową.

KOŃ JAKI JEST KAŻDY WIDZI

Zanim przyszły dresażysta zacznie spełniać swoje marzenie o ujeżdżeniu, musi wybrać odpowiedniego konia. Sam wybór nie jest łatwą do podjęcia decyzją, ale są takie rzeczy, które muszą cechować każdego dobrego konia ujeżdżeniowego.

Interier, czyli wszystko to, co siedzi koniowi w głowie. Koń ujeżdżeniowy powinien doskonale reagować na pomoce jeźdźca, bowiem tylko te niewidoczne świadczą o harmonii i są dobrze oceniane na czworoboku. Powinien ufać jeźdźcowi i chcieć z nim współpracować. Co za tym idzie – dobry koń ujeżdżeniowy wsłucha się w sygnały jeźdźca i szybko nauczy się tego, o co jeździec prosi.

Na marginesie: w kwestii uczenia się przez konia nowych rzeczy i umiejętności szybkiego równoważenia się w każdym chodzie pojawia się pojęcie posłuszeństwa. Nie należy interpretować go jako biernego podporządkowania się przez konia, ale widzieć je jako akceptację, objawiającą się w płynności ruchu, gotowości do pracy czy przyjęciu kiełzna.

Eksterier, czyli jak koń wygląda. Oprócz poprawnej budowy ciała konia – odpowiednio skątowanej pęciny, łopatki, zadu, zdrowych kopyt, odpowiednio rozwiniętych mięśni szyi, odpowiedniej długości nóg i zachowanych proporcji – ważna jest również uroda konia. Szczęśliwie hodowla współczesnych koni ujeżdżeniowych prowadzi do kumulacji wszystkich pożądanych cech w jednym osobniku.

Fot. Kalina Maćkowiak.
Fot. Kalina Maćkowiak.

SKALA SZKOLENIOWA – NOWE SPOJRZENIE NA STARY SYSTEM

Wszyscy doskonale znamy tradycyjną skalę wyszkolenia konia:

bez-tytulu

Do fazy przyzwyczajania należy takt, rozluźnienie i kontakt. W fazie rozwijania siły pchającej powinny znaleźć się rozluźnienie, kontakt, impuls i wyprostowanie. W ostatniej fazie rozwijania siły nośnej szkoleniowiec skupia się na impulsie, wyprostowaniu i zebraniu. Wszystkie elementy piramidy szkoleniowej prowadzą (pod warunkiem, że szkolenie było poprawne) do przepuszczalności.

Według nowych ustaleń pierwsze miejsce w skali szkoleniowej powinno zająć rozluźnienie, a dopiero po nim jeździec powinien szukać odpowiedniego taktu i równowagi. Oczywiście elementów tych nie da się od siebie oddzielić, ale rozluźnienie konia powinno być oczkiem w głowie każdego jeźdźca.

Na marginesie: nie ma rozluźnienia konia bez rozluźnienia jeźdźca. Jeździec natomiast jest rozluźniony w momencie, kiedy prezentuje poprawny dosiad. Nie ma też rozluźnienia fizycznego u konia bez rozluźnienia psychicznego.

Okiem sędziego: brak rozluźnienia bardzo szybko można dostrzec na czworoboku w momencie wykonania elementu zwanego „żucie z ręki”. Spięty czy zdenerwowany koń nie skorzysta bowiem od razu z możliwości wyciągnięcia szyi i obniżenia głowy – zawaha się na ułamek sekundy, który świadczyć będzie właśnie o braku rozluźnienia. Wspomniany element pojawiający się m.in. w programie P-2 jest również sprawdzianem taktu oraz kontaktu.

Wielu jeźdźców (zwłaszcza stawiających na czworobokach pierwsze kroki) zapomina, że kontakt to nie tylko łączność jeźdźca z pyskiem konia, ale połączenie wynikające z wyważonej pracy łydki, dosiadu i dopiero ręki. Prawidłowy kontakt powstaje na skutek „wypchania” pomocami aktywizującymi do stabilnej ręki, za nie „ciągnięcia” ręką do tyłu.

Pojęcie impulsu odnosi się tylko do kłusa i galopu, ponieważ są to chody dynamiczne – przypominają sędziowie. Impuls jest doskonale zauważalny w momencie, kiedy stawy skokowe konia poruszają się do przodu i w górę, a nie tylko w górę. Do nadzwyczaj powszechnych błędów rozwijania impulsu należą:

  • szerokie rozstawienie kończyn tylnych
  • biegnący chód
  • dodanie bez powiększenia ram, wynikające między innymi z braku zaangażowania zadu

Natomiast nad zebraniem jeźdźcy i szkoleniowcy zastanawiają się dopiero w momencie, kiedy stają przed zadaniem: „A – wjazd kłusem zebranym”. Nie jest to oczywiście błędem, ale należy uzmysłowić sobie, że wyróżnia się różne stopnie zebrania. Pierwszy obserwuje się u koni startujących w klasie L czy P. Drugi, gdzie ruch jest zdecydowanie bardziej wyniosły i pierwszy raz mamy do czynienia z ruchem prawdziwie zebranym – w klasach N, C. Trzecim „stopniem wtajemniczenia” jest zebranie, które widzimy u koni wyszkolonych do poziomu Grand Prix.

Okiem sędziego: sprawdzianem opanowania ostatnich punktów w skali szkoleniowej jest oddanie i nabranie wodzy bez zmiany samoniesienia, taktu, stopnia zebrania.

Rzeczywista jakość przepuszczalności ujawnia się dopiero wtedy, kiedy w nieznanej lub trudnej sytuacji koń wykonuje postawione mu zadanie.

Z archiwum Elizy Skórczyńskiej.
Z archiwum Elizy Skórczyńskiej.

TRENING = PRACA + ODPOCZYNEK

Jeżeli chcemy widzieć efekty swojej pracy, musimy ją odpowiednio zbilansować. Koń nie jest maszyną, która pracuje bez przerwy. Nie można go też zaprogramować tak, aby bez pracy coś umiał. Między treningami więc koń musi mieć czas odpoczynku. Może on być czynny (np. w postaci coraz częściej stosowanych masaży) lub bierny. Należy też różnicować długość odpoczynku ze względu na wykonany wcześniej trening:

  • 12-24 h regeneracji po treningu szybkościowym
  • 24-48 h regeneracji po treningu siłowym
  • 48-72 h regeneracji po treningu wytrzymałościowym

Warto zapamiętać zasadę kolejności obciążania, według której następują po sobie:

nauka koordynacji -> trening szybkościowy -> trening siłowy ->

trening wytrzymałości szybkościowej -> trening wytrzymałości siłowej ->

trening wytrzymałości tlenowej

Dekalog osoby trenującej konie zawiera także:

  • zasadę równomiernego rozwoju
  • indywidualizację treningu
  • metodyczne podejście do każdego konia (stopniowe wprowadzanie nowości, większych wyzwań i obciążeń)
  • zasadę długoterminowości i periodyzacji treningu

Na marginesie: trening kontroluje się nie tylko poprzez uzyskane efekty w postaci nauczenia się danego elementu. Konieczna jest obserwacja apetytu konia, ciężaru jego ciała, zmian umięśnienia oraz wszelkich oznak świadczących o złym samopoczuciu.

ZOBACZYĆ TEORIĘ

Na potwierdzenie swoich słów Janusz Lawin i Wacław Pruchniewicz przystąpili również do części praktycznej szkolenia. Uczestnicy zobaczyli – już nie tylko oczami wyobraźni – o co chodzi we właściwej budowie ciała, a później na czworoboku – jak prezentuje się w szrankach dobrze wyszkolony koń. W rolę jeźdźców demonstrujących wcieliły się Martyna Bańska oraz Alicja Dec.

Za szkolenie dziękujemy organizatorce Elizie Skórczyńskiej z Equesta Horse oraz wszystkim prowadzącym – zarówno część teoretyczną, jak i praktyczną. A tych, którym nie udało się dotrzeć na szkolenie do Rybnicy, zapraszamy na kolejne, równie interesujące – „Czworoboki szkoleniowe i noty w arkuszu sędziowskim” (20.11.2016, Stajnia Wierzbna – Biały Las).

Fot. Kalina Maćkowiak.
Fot. Kalina Maćkowiak.
Fot. Kalina Maćkowiak.
Fot. Kalina Maćkowiak.
Previous post

Powrót pary Werth i Don Johnson do startów

Next post

Werth z nowym rekordem bezkonkurencyjna w Lyonie