Anna Łukasik
Aktualnej Mistrzyni Polski Seniorów, uczestniczce tegorocznych Mistrzostw Świata w Normandii, zadaliśmy kilka pytań. Opowiedziała nam o wrażeniach z zawodów w Bobrowym Stawie, o muzyce do swojego programu dowolnego oraz o planach na przyszłość.
Wygrałaś właśnie Mistrzostwa Polski Seniorów – gratulacje! Jakie to uczucie?
Dziękuję! Uczucie… chyba fantastyczne! Bardzo się cieszę, bo początek sezonu był dość trudny. Na całe szczęście forma wróciła akurat przed wyjazdem do Francji. Udany start na Mistrzostwach Świata dodał mi dużo pewności, a to na pewno pomogło. Jeszcze do końca to wszystko do mnie nie dotarło. Tak szybko i tak dużo się działo przez ostatnie 3 tygodnie, więc potrzebuję trochę czasu, aby się oswoić z rzeczywistością.
Sukces nie byłby możliwy gdyby nie trener i koń. Opowiesz nam o nich?
Oczywiście bez nich nic by się nie udało! Ganda jest moją własnością od ponad 4 lat. Wyhodowana została przez panią Kasię Milczarek. To bardzo ambitny, ale też wrażliwy koń. Ma swoje zdanie i czasem niełatwo ją przekonać żeby je zmieniła. Zaczynamy rozumieć się coraz lepiej. Bardzo pomógł nam w tym Richard White, jak dla mnie najlepszy trener na świecie! Spotykamy się kilka razy w roku na dwudniowych konsultacjach. Wydaje się, że to mało, ale te dwa dni naprawdę potrafią zdziałać cuda. Sposób jego pracy z końmi, doświadczenie i umiejętności nie mają sobie równych. Przede wszystkim widzę efekty tej pracy po koniach, bo zmieniają się z miesiąca na miesiąc, a ja staram się tylko kontynuować to, nad czym pracujemy za każdym razem, kiedy Richard jest w Polsce.
Za przejazd programu dowolnego uzyskałaś niemal 75%. Oprócz wykonania technicznego uwagę zwróciła też świetna muzyka – skąd taki wybór?
Całe szczęście znam pewną fantastyczną osobę, która jest artystką z krwi i kości i to do niej zwróciłam się o pomoc, bo z moim słuchem nie jest najlepiej. Autorką mojego programu dowolnego jest Katarzyna Cygler, założycielka teatru konnego Cabriola, artystyczna dusza. Postanowiłam jej zaufać w kwestii wyboru muzyki i jak widać nie pomyliłam się.
Na dwa tygodnie przed Mistrzostwami byłaś w Normandii na jeździeckich Mistrzostwach Świata. Czym różnią się takie zawody od tych, które znamy z Polski?
Przede wszystkim ilością świetnych koni i zawodników, ale też niestety atmosferą. Będąc tam nie czuje się tego, że wokół ciebie są sami najlepsi zawodnicy na świecie. Wszyscy są mili, uśmiechnięci i życzliwi. Każdy z nich ogląda przejazdy i treningi pozostałych, rozmawiają, współpracują i trzymają za siebie kciuki. W Polsce też jest parę osób, które tworzą super atmosferę prawdziwej sportowej rywalizacji, co dało się wyczuć podczas mistrzostw w Bobrowym Stawie, ale dalej jest ich trochę za mało. Jeśli chodzi o organizację i warunki to w Polsce powstaje coraz więcej pięknych miejsc, w których można organizować zawody na wysokim poziomie. Pozostaje jeszcze tylko kwestia dbałości o szczegóły.
Sezon 2014 powoli dobiega końca. Czym zaskoczysz nas w kolejnych?
Mam nadzieję, że uda mi się zaskoczyć też samą siebie i wystartować w dużej rundzie na drugiej klaczy Rose Konigen, własności Jacka Kuźmy. Brakowało jej trochę szczęścia przez ostatnie lata, ale już wszystko wskazuje na to, że teraz powinno nam sprzyjać. Mam nadzieję też, że uda mi się wystartować z obiecującymi młodymi końmi hodowli i własności Jacka Kuźmy. Z Gandą planuję trochę wyjazdów za granicę. Będziemy szlifować formę do Mistrzostw Europy.
Zatem trzymamy kciuki! Dziękuję za rozmowę.