Z przymrużeniem oka: Jak wyszkolić konia Grand Prix?
Z przymrużeniem oka - poradnik dla właścicieli koni ujeżdżeniowych. Jak wyszkolić konia od zera do Grand Prix.
Z przymrużeniem oka: od zera do bohatera! Czyli jak wyszkolić konia Grand Prix? Dzięki uprzejmości blogerki Quantanamery publikujemy tłumaczenie świetnego tekstu Lauren Sprieser, amerykańskiej zawodniczki GP. Jesteśmy pewni, że rozbawi niejednego właściciela konia tzw. „prospekta”, jak również jeźdźców, którzy wyszkolili już konie „od zera”, do konkursów wyższych klas.
Spotkasz go, kiedy będzie kończył trzeci lub zaczynał czwarty rok życia. Będzie miał głębokie spojrzenie i rezolutny wyraz twarzy, i będzie też potrafił poruszać się pod siodłem stępem, kłusem i galopem. Będzie szedł naprzód, zwalniał, kiedy go o to poprosisz i nawet przez większość czasu będzie sterowny . Będzie umiał stać wiązany bez odsadzania, wchodzić do przyczepy i czekać w stój przy stołku do wsiadania. Będzie miał niezłą równowagę, lśniącą sierść, idealnie proporcjonalną budowę i czyste, suche nogi. Zakochujesz się w nim bez pamięci, co jest niezwykle ważne, bo dosłownie dwa tygodnie później będzie musiał kopnąć tylną nogą w boksie w ten sposób, że nabawi się efektownej blizny i nakostniaka. W tym czasie również urośnie o kilka centymetrów, zgubi kompletnie równowagę i straci zdolność do skręcania w prawo. Ale i tak go kochasz.
Miesiąc później: koń zachwycająco pracuje w żuciu i w głową w dole. Może nawet zbyt dobrze… Chyba czas sprawdzić, czy poradzi sobie z nieco wyższym ustawieniem?
Miesiąc później: teraz nie ma szans, żeby opuścić mu znowu głowę w dół.
Miesiąc później: Koń umie się zginać w lewo, ale nie w prawo. Czas zatem nauczyć go prawego zgięcia.
Miesiąc później: Koń zatracił zdolność gięcia się w lewo. Pracujesz nad tym, aby ją ponownie odnalazł. Zabierasz go na pierwszy jego w życiu wyjazd, na szkoleniowe czworoboki lub do zaprzyjaźnionej stajni. Zachowuje się idealnie, zarówno na lonży, jak i pod siodłem. Zgłaszasz się na wasze pierwsze zawody.
Pierwsze zawody: z desperacją próbujesz utrzymać końskokształtny latawiec zamocowany na końcu lonży, a pierwszego dnia startów do programu konkursu klasy L włączasz elementy dowolne, czyli na przykład czyste lotne zmiany. Drugiego dnia startów masz tak zmęczonego konia, że nie jesteś w stanie na nim zagalopować.
Piąty rok życia: Twój słodki, delikatny konik rośnie kolejne 5 centymetrów w kłębie, przestaje grzecznie stać przy wsiadaniu, a w dodatku boleśnie gryzie Twoją matkę. Wybierasz się z koniem na klinikę z Trenerem-Wielkie-Nazwisko. Słyszysz od niego, ze powinnaś sprzedać tego konia, bo nie jest warty wysiłku, jaki w niego wkładasz. Przepłakujesz całą drogę powrotną w koniowozie.
Szósty rok życia: Koń nie jest w stanie nauczyć się kontrgalopu i zachowuje się, jakby od tego miało zależeć jego życie. Oferuje Ci wspaniałe, czyściutkie lotne zmiany, byle tylko wrócić do „właściwej” nogi galopu. Kiedy zaczynasz prosić o lotne zmiany, spóźnia zad za każdym razem. Przez sześć miesięcy. Chcesz sprawdzić potencjał do piaffu i starasz się podcaplować na kilka kroków. Koń okazuje się nie mieć kompletnie żadnego talentu w tym kierunku. Pozostawiasz temat w milczeniu.
Siódmy rok życia: Zaczynacie się zgrywać jako para. Zabierasz konia na zawody i jedziesz konkurs klasy C. Trener-Wielkie-Nazwisko was widzi. „Może mimo wszystko jest dla was jakaś nadzieja”. Start wypada nieźle, oceny nie są powalające, ale nie ma czego się wstydzić. Zaczynasz myśleć, że wreszcie jesteś na dobrej drodze. Dokładnie następnego dnia, po powrocie do domu Twój koń daje nurka pod ogrodzeniem padoku i kaleczy się niemiłosiernie, wyrywając sobie ogromne dziury w mięśniach i w skórze. Wymaga to spędzenia epickiego wręcz czasu w klinice, wydania tysięcy dolarów i sześciu miesięcy czekania na pełną rekonwalescencję.
Ósmy rok życia: Chcesz sprawdzić potencjał do piaffu i starasz się podcaplować na kilka kroków. Koń nadal nie ma kompletnie żadnego talentu w tym kierunku. Pozostawiasz temat w milczeniu.
Dziewiąty rok życia: Pokazujesz konia w konkursie Świętego Jerzego. Rozmyślasz o tym, że koń stał się dorosły, stępując na długiej wodzy (coś, czego absolutnie nie dałoby się wykonać bez stanu zagrożenia życia, kiedy koń miał lat 5, 6 czy 8). W tym momencie podchodzi do ciebie ktoś z pytaniem, czy koń jest na sprzedaż. Cena, jaką rzuca, przypomina wygraną w Totolotka. Mówisz mu, że wrócisz do tematu. Spędzasz całą noc bezsennie analizując fakt, że jadąc z wodzami za sprzączkę koń okazał się być kompletnie niewzruszony, nawet kiedy na wietrze odleciał namiot biura zawodów. Twój koń jest mądry i posłuszny, wygląda na to, że całkiem dobrze go zrobiłaś. Może mógłby być koniem dla amatora? Następnego dnia dzwonisz i odmawiasz sprzedaży. Dzięki, ale nie. Tego samego popołudnia Twój wspaniały-cenny-koń-dla-amatora zbrykuje Cię prosto w piach po tym jak zobaczył opadający w powietrzu listek.
Chcesz sprawdzić potencjał do piaffu i starasz się podcaplować na kilka kroków. Po trzech dniach masz kilka kroków naprawdę niezłego piaffowania. Nie masz zielonego pojęcia, co tym razem zrobiłaś inaczej niż wtedy, kiedy koń miał 6 czy 8 lat.
Walczysz ze zmianami co tempo. Walczysz ze zmianami co tempo. Walczysz ze zmianami co tempo. Walczysz ze zmianami co tempo. Twój trener wsiada i dostaje 15 pod rząd przy swojej drugiej próbie. Ty wsiadasz… i walczysz ze zmianami co tempo. Płaczesz w koniowozie.
Dziesiąty rok życia: masz zmiany co tempo. Startujesz w swoim pierwszym w życiu konkursie Grand Prix. Oj tam, chrzanić dwójki w arkuszach. I tak dostajesz coraz więcej. Koń staje się znacznie bardziej poukładany i znacznie mniej „O mój Boże!”. Wreszcie czujesz się na nim jak gospodarz, a nie jak zakładnik.
Jedenasty rok życia: Masz wrażenie jazdy na roller-costerze. Wszystko leci w otchłań i w dół na łeb na szyję. Wracasz do postaw na dwa tygodnie i wtedy nagle wznosisz się na szczyt i zaliczasz swoją jazdę życia. Twoje wyniki w konkursach rosną. Objeżdżasz nawet Trenera-Wielkie-Nazwisko, który kazał ci sprzedać konia.
Wszystko staje się bardziej prawdziwe.
A Ty stajesz przed częścią drugą zadania: jak zrobić konia do Grand Prix zachwycającym? Obiecuję spisać identyczny poradnik, jak tylko poznam odpowiedź i nauczę się jak. Więc do zobaczenia za jakieś 20 lat
Lauren Sprieser
Tłumaczenie: blog quantanamera.com